Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/311

Ta strona została uwierzytelniona.

— To znaczy?
— Powiedzcie wprost, jaką przynosicie mi nowość?
— Skoro taka wasza wola, odwracam kota ogonem; wyjdzie to na jedno, tylko początkowo chciałem wam przedstawić sens moralny, a potem przyjść do rzeczy. Żądacie inaczej — zgoda, macie rzecz. Podejrzewaliście, że Małka jest dla tego puryca życzliwa, więcej nawet, niż dla interesu handlowego wypada; tymczasem, żebyście wy słyszeli, jak ona go przeklina, jak przeklina! Aż moje serce rośnie, a jak ona go dusi za dług, jak ona go dusi, jakie ona jemu figle robi, to ja się tak cieszę, że o mało nie tańcuję z radości. Ja teraz mogę spokojnie spać, mogę zamykać jedno oko i drugie oko i oba oczy razem.
— Wiecie wy co, Mojsie? — rzekł Uszer.
— No?
— Nie zaszkodzi, jeżeli wy jutro rano, skoro tylko zaświta, pójdziecie do mykwy i tam trzykrotnie, raz po razu, zanurzycie się w zimnej wodzie, wraz głową.
— Po co?
— Będziecie mieli jaśniejszy sąd o rzeczach.
— Ja was nie rozumiem, Uszer.
— Pomaleńku przyjdziemy do porozumienia, ale przedewszystkiem odpowiedzcie mi na pytanie: co wy myślicie o zdrowiu i siłach szatana?