Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/313

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wierzę.
— Tedy łatwo wam będzie kombinować tak: jeżeli taki paskudnik tyle czasu żyje, do tej pory nie umarł i do końca świata żyć będzie, to jest zdrów. Choroba nie przyczepi się do niego, i on jest zdrów, jak koń.
— Ale na co to wiedzieć?
— Czekajcie. Idźmy dalej. On robi rozmaite szprynce, figle, on biega po świecie, a na to trzeba siły. Siłę on ma, ale każda siła ma swój „in plus“ i swój „in minus“ — tak, jak licytacya. Siła się wysili, a wtenczas ten, co miał siłę, musi się zrobić osłabiony, dopóki nowa siła jemu nie przybędzie. Bywa czasem, że w studni braknie wody, za dwie lub trzy godziny woda przybędzie, ale tymczasem jej nie ma i próżno człowiek wiadro zapuszcza — nic nie wyciągnie. Sądzę, że nie będziecie zaprzeczali mojemu zdaniu, iż Siła ma taką córeczkę, która się zowie Osłabienie.
— To jest prawda.
— Więc wychodząc z tego punktu, przyznacie, że dyabeł, chociaż zawsze jest zdrów, jak byk i nigdy nie choruje, miewa jednak chwile osłabienia. Przyznajecie?
— Owszem, wasze rozumowanie jest zupełnie dobre, przyznaję; tylko chciejcie mi powiedzieć, zkąd my, nie doktorzy, ale zwyczajne czarnobłockie