Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/326

Ta strona została uwierzytelniona.

a biorę się do rzeczy inaczej, niż ty, mężczyzna. To też brat się łudzisz, a ja wiem dokumentnie...
— Co pani siostra wie, co pani siostra wiedzieć może?
— A, panie bracie, przepraszam, co zrobiłam, to dla twego dobra i twych dzieci. Pan brat byłeś zaślepiony, więc ja musiałam mieć oczy otwarte za nas oboje.
— Ale nareszcie niech usłyszę, co właściwie pani siostra wie, jakie odkrycie zrobiła?
— Takie, że twój protegowany kawaler jest bankrut, że sukcesya, jaką ma otrzymać...
— Więc jest jednak sukcesya?
— Jest, ale tak mała, że na opłacenie połowy jego długów nie wystarczy... Chciał panicz skorzystać z rozgłosu, jaki zrobiono, zawrócić głowę panu Boreckiemu i wziąć jego starszą córeczkę z posagiem. Wcale nie głupia myśl i byłaby się niezawodnie udała, wbrew woli Zosi, ale, na szczęście, panna Borecka ma ciotkę, która zginąć jej nie da. Panie bracie, to, co ci mówię, jest szczera prawda, rzetelna. Panie bracie, zastanów się! Dziecka nie gub, a pieniędzy w błoto nie rzucaj, bo na nie ciężko pracowałeś i nikt ci ich w podarunku nie dał...
Chwilowo nastała cisza. Borecki był przekonany, że siostra ma słuszność, ale nie chciał się przyznać do tego. Wstyd mu było, że kobieta oka-