Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/327

Ta strona została uwierzytelniona.

zała więcej przezorności, niż on, który za bardzo przezornego się uważał. Sam nieraz mówił, że musi bardzo rano wstać ten, kto chce Boreckiego oszukać, tymczasem Różański ani rano nie wstawał, ani starań wielkich nie dokładał i... jednak...
— A, pani siostro, skoro tak powiadasz — rzekł — chciałbym ci wierzyć, ale proszę, dajże mi jaki dowód, niech będę przekonany.
— Bracie, daję ci słowo uczciwe; jak cię kocham, jak twoje dzieci kocham, a wierz mi, że to jedyne moje ukochanie na świecie. Wierzysz?
— Wierzę.
— Ale nie poprzestaję na słowie, dowód ci dam.
— Jaki?
— Otóż widzisz, kiedyś ty się łudził, ja miałam jakieś przeczucia; mnie dziwne się wydały te pogłoski i ten nagły afekt dla Zosi. Póki był biedny, nie starał się o nią, naraz, mając dostać sukcesyę, zakochał się szalenie. O, gdyby istotnie wielki majątek na niego miał spaść, wielka fortuna, to onby na twoją córkę nie patrzył! Pani-by szukał, ale nie dziewczynki skromnie wychowanej; do pałaców-by szedł, nie do zwyczajnego dworku. Możeby o jaką bogatą żydówkę konkurował. Wiedziałam, że moje słowo pana brata nie przekona, bo choć opowiadacie dziwne rzeczy o kobiecym uporze, ale ja mam to przekonanie, że upór męski prze-