Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/361

Ta strona została uwierzytelniona.

— Owszem, wsadźcie!
— Sprzedamy wszystko, zniszczymy!
— Owszem, zniszczcie! Mnie już wszystko jedno!
— Wasan chyba nie wie, co było w Zatraceńcu? Hardy purec był, wielkiego pana udawał, teraz kapcan jest!
— Teraz go wcale nie ma!
— Niech wasan wie o tem, że my potrafimy pokazać swoją sztukę!
— Wiem, wiem — odrzekł szlachcic. — Wy mądrzy jesteście, znacie prawo na wylot! Ha! wola wasza, prawujcie, choć zgodnym sposobem pewniejszy skutek.
— To niech wasan zgodnie płaci!
— Jak wasza wola, ja na wszystko przystaję.
— Więc gódźmy się.
— Tu, na rynku?
— A gdzie wasan chce?
— Nie, moi kochani, zgoda musi być robiona pod dachem i przy szkle. O suchej gębie jeszcze nikt porządnej zgody nie zrobił.
— To chodźmy pod „Łabędzia.“
— Owszem, idźcie, ja tam nadejdę, tylko muszę się jeszcze z jednym człowiekiem zobaczyć.
Rozeszli się.
Wasążek zniknął między licznemi wozami na rynku, żydzi rozbiegli się w różne strony. W dniu