Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/363

Ta strona została uwierzytelniona.

powodu i na targu panowała stagnacya, kupowano zboże niechętnie i odrazu obniżono ceny.
Gdy chłop sprzedający dziwił się, zkąd ten nagły spadek, odpowiadano mu, że takie czasy przyszły; i chłop ponosił koszta niepewności, nie mogąc się dowiedzieć, jakie to są czasy właściwie.
Niejeden gniewał się i do rozmowy o interesach wtrącał nieprzystojne słowa, ale trudno. Nie można od chłopa wymagać elegancyi, ani delikatności. On już bowiem z natury swojej jest grubiański i ordynaryjny.
Chociaż na rynku ruch był słaby, jednak „pod Łabędziem“ stagnacya nie dała się uczuwać, zwłaszcza w tych stancyach, gdzie gromadziła się tak zwana niższa populacya.
Już to niejednokrotnie Mojsie zauważył, że ceny zboża na targu wywierają pewien wpływ na interes szynkarski, ale że wpływ ten jest zawsze jednakowy. Jeżeli ceny są dobre, chłop pije z radości, jeżeli złe, ze zmartwienia, gdy średnie — z przyzwyczajenia. Tak więc, czy owak, na jedno wychodzi.
Małka siedziała prawie ciągle w sklepie i nie zaglądała wcale do pokojów gościnnych. Od czasu licytacyi w Zatraceńcu, była wciąż w złym humorze, a nawet, ku wielkiej radości Mojsia, zaczęła zaniedbywać się w ubraniu.
To jest bardzo dobry znak! Na dzień targowy