Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/377

Ta strona została uwierzytelniona.

do sądu. Maciek się stawi i przyświadczy, że to prawda.
— A jeżeli nie zechce?
— Jakto nie zechce? Skoro mu pilno potrzeba pieniędzy, to wszystko zechce, co wy tylko zechcecie. Wszystko przyzna, podpisze. Zapadnie wyrok, uprawomocni się, wtenczas wypłacicie Maćkowi pożyczkę, a wypłacicie tyle, ile wam się podoba.
— No, no, dobry sposób!
— Bardzo dobry. Różne rzeczy można ukąsić, ale prawomocnego wyroku, to już nikt nie ukąsi.
Wszyscy juryści czarnobłoccy zaczęli tę rzecz rozważać, ten i ów rzucił jeszcze jakiś projekt, ale ostatecznie odrzucono wszystkie, tylko ten jeden uznano za dobry.
Jakoż zapadło postanowienie ostateczne, które polecono obecnym rozgłosić i rozpowszechnić jak najszerzej, na rynku, w sklepach, „pod Zielonym łabędziem,“ wszędzie, gdzie tylko zgromadza się światek handlujący.
Postanowienie było bardzo lakoniczne; obejmowało tylko dwa punkta, a mianowicie: Wszystkie dawniejsze interesa jak najprędzej likwidować i kończyć, a nowych nie robić inaczej, jak tylko na prawomocny wyrok.
Takie hasło rozniosło się z ust do ust, po całem Czarnembłocie, takie hasło podane zostało przez pantoflową pocztę do okolicznych wiosek, do odle-