Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/382

Ta strona została uwierzytelniona.

cie, obowiązek nie hańbi. Zresztą tam jest dobry kawałek chleba; pensya niewielka, ale gospodarstwo na Majdanie znaczy tyle, co nieduży folwarczek, można się inwentarza dochować i całkowite utrzymanie mieć. Kawałek chleba porządny, co się zowie. Niech pobędą kilka lat, a przez ten czas i jego mająteczek i Zosi posag wzrośnie, no, i my będziemy mieli ich blisko siebie. Bo mów ty sobie, co chcesz, panie bracie, ale zawsze ta Zosia, chociaż i za mąż wyjdzie i nazwisko zmieni, jednak dla nas będzie to ta sama Zosia, to samo dziecko, które się na naszych rękach wychowało, które tak serdecznie kochamy. I miło nam będzie mieć ją niedaleko, prawie przy sobie, widzieć niemal codzień. A jeżeli się jeszcze wnuków doczekamy... A, bracie, ja o tem bez wzruszenia mówić nie mogę. Stara panna jestem, dzieci własnych nie miałam, ale zdaje mi się, że gdybym została chociaż cioteczną babką, to... to... ech! niech lepiej nie doczekam, bo jabym te bachory na nic pieszczotami zepsuła.
Argumenta siostry przekonały Boreckiego, uznał ich słuszność i postanowiono, że pan Stanisław pozostanie jeszcze przynajmniej na lat kilka na dotychczasowem stanowisku. Domek w Majdanie nieduży, wszystkiego cztery pokoje, ale na co więcej? Zosia utrzymuje, że sensu nie miał ten, kto pałace wymyślił; w takich bowiem wielkich salonach, jak stodoły, jest pusto i zimno; trzeba się