Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/384

Ta strona została uwierzytelniona.

Domek na Majdanie przygotowany już był na przyjęcie młodej pary; termin ślubu się zbliżał.
Ciotka Gertruda widząc, że wyprawa Zosi już jest ukończona aż do najdrobniejszych szczegółów, zaczęła myśleć o strojach dla Jadwini i dla siebie. Jadwinia miała mieć na weselu suknię białą ze wstążkami i kwiatami, zaś ciotka postanowiła przywdziać strój wspaniały.
— To już trudno — mówiła do Zosi — nigdy w życiu nie ubiegałam się za strojami, nie myślałam wcale a wcale o elegancyi, ale na twojem weselu chcę zabłysnąć. Niech ludzie wiedzą, że nie byle kto jesteśmy i że w razie potrzeby potrafimy się pokazać.
Dla tej idei przepatrzyła ciotka swoją szafę i wydobyła z niej staroświecką suknię jedwabną, barwy osobliwej, mieniącej się jak skrzydło kaczora.
Szwaczka, która szyła wyprawę, nadała tej szacie kształty współczesne, a przynajmniej zbliżone do współczesnych, zaś Dawid Gont, pierwszy krawiec na całe Czarnebłoto i okolicę, sporządził dla pana Boreckiego garnitur frakowy, w który włożył całą swoją umiejętność fachową, oraz zdolności dwóch młodych czeladników.
Wszyscy byli zajęci przygotowaniami do wesela, zakłopotani, zapracowani, oprócz narzeczonych.