Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/399

Ta strona została uwierzytelniona.

dostaje się ludziom darmo, dlatego, że za pieniądze niktby wykupić go nie chciał.
Cały kahał uznał, że Mojsie Fisch ma racyę, że powiedział, przypadkiem zapewne, mądre słowo.
Małe bachorki, wyszedłszy z kołysek, wzrastały na pociechę ojców i matek. Abramek Mojsia robił się coraz piękniejszy, głowę miał ostrzyżoną przy samej skórze, a od obu skroni zwieszały mu się na twarz dwa śliczne, czarne, lśniące, aksamitne pejsy, niby dwie pijawki dobrego gatunku, które już się dobrze krwi nassały i zamierzają lada chwila odpaść.
Mądre to dziecię; jeszcze dziesięciu lat nie doszło, a już było biegłe w prawie i umiało na pamięć wszystkie przyczyny, dla których mąż może żonie dać rozwód.
Małka pyszniła się swoim synem. Może ze względu na jego zdolności nadzwyczajne, na nabożność Mojsia, na zasługi przodków, dyabeł z Małki wyszedł, jak się zdaje, na zawsze.
Jak się zdaje, gdyż kto może ręczyć za przyszłość, za kobietę i za dyabła? Spółka rozwiązana chwilowo może znów przyjść do życia.
Tymczasem zerwanie było widoczne.
Małka zaniedbała się zupełnie w elegancyi. Na miejsce Różańskiego przybył do Zatraceńca dzierżawca, człowiek stary, nudziarz, któremu, jak się zdawało, życie obrzydło.