Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/48

Ta strona została uwierzytelniona.

niego, a zanadto uprzejma dla puryców różnych, którzy w sklepie bywają.
I czego oni właściwie chcą?
Zdawałoby się, że jeżeli kto potrzebuje cukru, śledzi, herbaty, świec lub innego towaru, to powinien przyjść do sklepu, powiedzieć, czego żąda, zapłacić, zabrać sprawunek i iść do domu. Tymczasem on siedzi, a po co on siedzi? Żeby rozmawiać z Małką.
A o czem z nią rozmawia? Oczywiście nie o przedmiotach poważnych, lecz o głupstwach, o których porządny człowiek nie powinien nawet myśleć.
On naprzykład rozmawia o tem, że pani Małka jest śliczna kobieta, że jej bardzo do twarzy w żółtym kolorze...
Oby sam żółtaczki dostał, bezwstydnik!
Powiada, że piękna dama z takiemi oczami nie powinna siedzieć w Czarnembłocie! Ciekawa rzecz, gdzie ona ma siedzieć i co komu do tego, w jakiem miejscu ona siedzi!
A Małka słucha tych głupstw z wielką uwagą i śmieje się. Dlaczego ona się śmieje?
Czy jej to przyjemność robi, że kto plecie głupstwa, czy jest tak ograniczona, że lubuje się w tem co nie ma żadnego sensu? Zdaje się przecież, że kobieta niegłupia...
Bardzo ciężko wzdychał Mojsie i spać nie mógł,