Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/52

Ta strona została uwierzytelniona.

Z oddalonych uliczek, gdzie mieszczanie-rolnicy mają swoje siedziby, dolatuje piszczenie otwieranych wierzei od stodół, skrzyp żórawi studziennych i ryczenie bydła.
Słońce się ukazuje i rzuca blaski, wielkie letnie blaski; z domku przy bóżnicy wychodzi zaspany staruszek, z długą brodą, w obdartej połatanej kapocie, z kijem zakrzywionym w ręku.
Idzie on od domu do domu i kijem tym trzykrotnie w okiennice uderza, wzywając tym sposobem nabożnych obywateli, aby wstali ze snu i zanim zaczną szachrować i gonić wiatr w polu, przedewszystkiem poszli oddać cześć Bogu.
To jest urzędowe niejako rozpoczęcie się dnia w Czarnembłocie.