Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/62

Ta strona została uwierzytelniona.

wypuszczali w dzierżawę. Było więc sporo dzierżawców, rządców, ekonomów, leśniczych i pani Małka miała zupełną słuszność, przyznając okolicy tej wyższość nad innemi i twierdząc, że pięciu małych dzierżawców daje miasteczku znacznie więcej dochodu i korzyści, niż jeden duży dziedzic.
Daje więcej, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, w których każdy obywatel zamożniejszy omija miasteczko i korzystając z kolei żelaznych, handluje nie ze swoimi żydkami, mającymi do niego niezaprzeczone prawo, lecz z jakiemiś domami warszawskiemi lub zagranicznemi, co jest oczywiście wielkie paskudztwo i naruszenie odwiecznego porządku.
Z czego będzie żył i utrzymywał swoją rodzinę Jankiel Bas, Dawid Śliwka, tylu faktorów i kupców zbożowych, jeżeli sami dziedzice zaczną handlować? Przecież tym dziedzicom i wszystkim ludziom, którzy żyją z ziemi, nikt ziemi do góry nogami nie przewraca, nikt nie rusza zagonów, wydających zboże, a oni chcą wywrócić do góry nogami cały handel!
Nie potrzeba dowodzić, że jest to zbrodnia, prawie taka, jak rozbój na publicznej drodze.
Na szczęście, w okolicy Czarnegobłota panuje dawny system, sprawiedliwy, taki właśnie, jaki powinien być; ani jedno ziarnko zboża nie ominie miasteczka, ani jedna kura nie wydostanie się z siatki, dokoła Czarnegobłota rozrzuconej.