Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/86

Ta strona została uwierzytelniona.

Bez żadnych wstępów Mojsie rzekł gwałtownie do żony:
— Słuchaj-no, Małka, czegoś ty szukała na podłodze z tym...
— Z kim?
— Nu, z tym gojem!
— Czyś co zgubił?
— Ja nic nie zgubiłem.
— W takim razie nie bądź głupi i nie zawracaj mi głowy.
Na tak ostrą i stanowczą odpowiedź, Mojsie replikować już nie miał odwagi, postanowił jednak w duchu, że przedewszystkiem, jak tylko będzie miał czas wolny, to się namyśli, a jak się już dobrze namyśli, weźmie się z całą energią do rzeczy i zdobędzie odpowiedź na pytanie: czego oni szukali?
Dla ścisłości historycznej dodać należy, że pani Małka, natychmiast po wyjściu dzierżawcy, znalazła swój szmaragd, że bardzo troskliwie zawinęła go w papier i schowała do mocnej dębowej szkatułki, w której przechowywała kosztowności własne i przyjęte na zastaw.