Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/94

Ta strona została uwierzytelniona.

a przy odbieraniu porękawicznego Małka zrobiła do niego takie słodkie oczy, jakie tylko kot może zrobić do myszy, gdy ją zdaleka spostrzeże. Nie było mowy o uczuciach przyjaźni i poświęceniu, a natomiast szedł targ zawzięty, przy którym nie dobierano wyszukanych wyrazów.
Wszystko to jedno zresztą, gdyż różne są metody załatwiania interesów, a wszystkie w skutku jednakowe.
Delikatnego — trzeba operować delikatnie, szorstkiego — szorstko i bezwzględnie.
Dzień był doskonały, tranzakcye szły wybornie, ogromny pugilares Jankla napełniał się dowodami, grubiał, pęczniał, puchł i można było bez przesady powiedzieć, że mieścił w sobie prawie całą okolicę Czarnegobłota.
Po dzierżawcy gwałtownym przyszedł spokojny, po spokojnym płaczliwy i wyrzekający na złe czasy, po tamtym apatyczny, mający minę człowieka, któremu dawno już życie obrzydło.
Byli i oficyaliści, którym trzeba było pożyczyć na rachunek tantyemy — byli różni ludzie i wszyscy wychodzili zoperowani biegle, wprawnie, zręcznie, z niezawodną pewnością ręki i spokojem mistrza, działającego świadomie i napewno.
Część pieniędzy otrzymanych przy kupnie lub pożyczce, zostawała w sklepie pani Małki, w tym pierwszorzędnym sklepie czarnobłockim, w którym