Strona:Klemens Junosza-Kłusownik.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.
—   111   —

go bogactwa, tem bardziej, że wszystkie prawie jej towarzyszki zaledwie mażyć mogły o mosiężnych.
Któż zgadnąć może, jakich sposobów używa szatan, aby sprowadzić na człowieka nieszczęście. Nie żałuje on na ten cel ani brylantów, ani złota, cóż dopiero mówić o srebrze.
Wróg ludzi bogaty jest; nie mógł dostać się do Abrama przez skórki, osięgnął cel przez srebrny lichtarz.
Kiedy Mateusz odsiadywał swoją pokutę w kozie, na Abrama spadło też nieszczęście. Odwiedziła go policya i przyczepiła się do lichtarza. Zabrali go jak swoją własność; przytem narobili plotek, że to lichtarz kradziony, że jakiemuś obywatelowi złodzieje ściągnęli takich sześć, a prócz tego srebrne łyżki, widelce, noże i inne kosztowności.
Prawda szczera jest, że lichtarz Abram kupił, a oni wyobrazili sobie, że Abram wszystko kupił, zaczęli dopytywać się o łyżki. Abram był człowiek rzetelny, chodził prostą drogą, pokazał tym napastnikom wszystkie swoje łyżki cynowe i blaszane, piękne łyżki, ale wcale nie srebrne, policyi to było za mało, chciała konieczne wiedzieć gdzie są srebrne, chciała wiedzieć kto lichtarz sprzedał, jak wyglądał, czy był stary, czy młody chłop, czy Żyd czy cygan?