Strona:Klemens Junosza-Kłusownik.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.
—   21   —

ptaszek i dwa mendele... to razem dwa mendele i pięć...
Mateusz uśmiechał się tylko.
„No, mówię wam wyraźnie: dwa mendele i pięć sztuk... Co więcej żądacie?“
„Nic, jeno mi Abram zapłać, co się należy.“
„Owszem, zapłacę.“
„To liczcie jeszcze raz?“
„We wtorek mendel i trzy.“
Mateusz spojrzał na swój kij, policzył palcem karby, kiwnął głową i rzekł:
„No, tak.“
„We czwartek,“ mówił dalej Abram, „jeden i dwa mendele.“
Mateusz znów spojrzał na kij.
„Juści,“ rzekł, „dwa i jeden. Sprawiedliwie.
„Ja zawsze sprawiedliwy jestem, i dlatego zapłacę wam za dwa mendele i pięć ptaszków.“
„Nie, Abram zapłaci za trzy mendele i cztery ptaszki.“
„Za ile? za ile?“
„Za trzy mendele i cztery.“
„Dlaczego?“
„Bo tak stoi na kiju.“
„Nie, ja wam zapłacę za dwa mendele i pięć, bo tak stoi na szafie.“
„Ja biorą podług kija.“