Strona:Klemens Junosza-Kłusownik.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.
—   24   —

a jeszcze w innym okresie staje się kontrabandą, którą zabierają, konfiskują jak defraudowaną wódkę lub szwarcowany tytuń.
Abramowi to się w głowie nie mieści!... boć przecie dla zająca jest wszystko jedno, czy zostanie zjedzony w tym lub owym miesiącu, czy po śmierci będzie miał ucho opieczętowane, czy nie... On zapewne wolałby żyć i nie spotykać się nigdy ani z Mateuszem, ani z Kogucińskim, ani z tymi panami, co urządzają sobie polowania dla zabawki.
Myśli, zaprzątające Mateusza, są cięższe, poważniejsze, a co prawda, i trudniej rodzą się w mózgu, niż myśli Abrama... Żyd, jak Żyd, do spekulacyi wszelakich ma dar, kombinuje szybko; w chłopskiej głowie idea obraca się powoli, niby koło ciężkiego wozu w piasku... pojęcie urabia się z trudnością, rośnie jak drzewo, wolno, po troszeczku, ale też za to, jak się urobi, wyrośnie, jak korzenie zapuści, to już go ani naruszyć, ani wyrwać; trwałe jest jak mur, niewzruszone jak skała...
Mateusz idzie ku lasowi zadumany, bo i ma o czem.
Za kilka dni wypada mu stawić się do sądu i o co? o głupi dąbek, wywieziony nocną porą, cichaczem. Ze sprawy nie będzie nic, bo za rękę nie złapali, dowodów niema, a poszlaki niewiele znaczą... Koguciński za