„Fe, Mateuszu! dziwno mi, dalibóg. Wiadomo, że krawiec może źle uszyć kapotę, szewc sfuszerować parę butów, ale śmierć nie fuszeruje nigdy, jak kogo, broń Boże zadusi, to dobrze.“
„Nie o takiej dobrej śmierci ja mówię.“
„Ona zawsze jest nie dobra, niech naszych wrogów spotka!“
„Z woli Boskiej idąca.“
„Nu, to prawda, ja nie powiadam, że inaczej, owszem, to od Boga jest, to musi być, ale nie wiem, czy to taki dobry interes, żeby o nią prosić. Lepiej prosić o życie.“
„Czy tak, czy siak, umierać trzeba.“
Abram zadumał się.
Śmierć, myślał, pochodzi od Boga, tak jak i życie, ale człowiek życia pragnie, a śmierci się broni? ktoby nie chciał uciec przed nieubłaganym jej aniołem, wykonawcą Boskich wyroków? Przecież nietylko mali, zwyczajni ludzie, ale tacy wielcy, jak król Dawid, jak prorok Mojżesz, nie chcieli umierać. Abram czytał o tem dwie prześliczne legendy. Król Dawid wiedział, że umrze w sobotę, i anioł śmierci napróżno usiłował go zabić, aż dopiero za pomocą dowcipnego podstępu życie mu odebrał. Mojżesz groźno i z gniewem przemówił do anioła śmierci, nazwał go łapserdakiem i wcale nie chciał mieć z nim do czynienia,
Strona:Klemens Junosza-Kłusownik.djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.
— 44 —