Strona:Klemens Junosza-Kłusownik.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.
—   67   —

interesów ludzie wychodzą. A może martwicie się, że tej zimy bardzo lasów pilnują? I to bajki. Ja wiem, że przed wami oni niewiele upilnują. Aj ten koziołek, cośmy go temu trzy tygodnie przehandlowali, to był piękny kawałek zwierzyny! Na moje sumienie, śliczna sztuka. On pewnie z hrabiowskiego lasu pochodził?
„A juści.“
„Wy jesteście cały mechanik, Mateuszu:“ na tyle gajowych, co tego lasu pilnują, potraficie...“
„Ej, co tam! żeby ich było dwa i trzy razy tyle, nicby mi nie zrobili, zresztą nie zabiłem koziołka w hrabiowskim lesie, ale na chłopskim gruncie pod lasem.“
„Mój Mateuszu, skąd wyście mogli wiedzieć, że on tam jest?“
Chłop się roześmiał.
„A skąd Abram wiedział, że u Kogucińskiego są skórki z tchórzów?“
„Koguciński mi mówił, a wam koziołek nie mógł powiedzieć...“
„Ja też go nie pytałem.“
„Ciekawość, doprawdy, jak wy z tą zwierzyną radzić sobie umiecie! A może macie sposoby sekretne?“
„Co o tem gadać... Człowiek zabiega i pracuje, jak umie, aby dalej, aby dalej do śmierci...“