„Słuchajcie. Jeżeli człowiek myśli o nabożnych rzeczach, jeżeli się modli, jeżeli czyni dobrze, daje jałmużnę, jedzie do rabina, mówi sprawiedliwe słowo... to z każdego takiego pomyślenia, mówienia, czynienia rodzi się anioł. Jeżeli znów ten człowiek źle myśli, opuszcza modlitwę, mówi paskudne słowo, źle robi... to z każdego takiego pomyślenia, mówienia, czynienia rodzi się djabeł. Gdy dusza wychodzi z ciała i idzie do góry, przylatują ci wszyscy aniołowie i ci wszyscy djabli, chwytają duszę, szarpią, ciągną do siebie, z gwałtem, z krzykiem, z bitwą. Robi się okropna wojna, szum... jedna strona chce mieć górę, druga także. Czy to żarty są?“
Chłop kiwał głową przecząco, a Abram mówił dalej z zapałem:
„Jak kury o ziarnko zboża, tak oni, ci dobrzy i ci źli, wojują o duszę... a dla duszy to przykro jest.“
„Wiadomo, że skoro broiła, to musi cierpieć.“
„Ej, choćby nie broiła, to też w pierwszej chwili ma duży ambaras. Ona cierpi i ciało cierpi.“
„Nie plećcie oto! Jakże nieżyjące ciało może cierpieć?“
„Co wy wiecie!“ rzekł niechętnie Abram.
„Powiadacie, że ciało nie cierpi, niech i tak będzie, a ja wiem, że cierpi.“
Strona:Klemens Junosza-Kłusownik.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.
— 72 —