„Powiadają ludzie, że on nie bardzo czyste interesa prowadzi.“
„Co plotek słuchać, na was powiadają, że drzewo z lasu kradniecie, a to przecież nieprawda. Tak samo i o nim mówią, że lubi kupić jaką rzecz i nie pytać skąd ona pochodzi. Po co ma pytać, przecież nie jest ani sędzia ani prokurator, jest biedny żydek, handluje czem się trafi, aby żyć.“
„Nie zawsze jego handle piękne są.“
„Aj, Mateuszu, jaki z was dziwny człowiek! nie zawsze piękne jego handle! a czy on ma swoje dobra ziemskie? czy jest wielkim panem? czy ma dochody jakie? Nie ma nic, żyje z wiatru, a wiadomo, że kto z wiatru żyje, musi brać to, co wiatr mu przyniesie. Że wiatr nie przynosi ani złota, ani brylantów, ani pereł, tylko za pozwoleniem śmiecie i lekkie rzeczy, to nie jest wina ani Berka, ani moja, tylko wiatru.
Szkapa nie zatrzymywana przez Mateusza przed karczmą stanęła.
„Widzicie,“ rzekł Abram, „wasz koń też ma rozum, a może też siedzi w nim taka dusza, co za życia lubiła stawać przed karczmą...“
Wygramolili się z sanek; Mateusz rzucił koniowi wiązkę siana, poczem obadwaj z Abramem udali się do Berka.
Strona:Klemens Junosza-Kłusownik.djvu/82
Ta strona została uwierzytelniona.
— 76 —