„Któż to widział?“
„Właśnie Abram tu jest i jeszcze cała gromada żydów, co może zaraz poświadczyć, jako powiadam szczerą prawdę, bez żadnego kręcicielstwa.“
Sąd zgodził się na zbadanie tych świadków.
Pierwszy stanął przed kratkami Abram Pinkt.
„Czy znacie Mateusza Sikorę?“ zapytał sędzia.
„Kto nie zna Mateusza Sikorę? cała okolica go zna. Jest znaczny gospodarz.“
„Czy widzieliście Mateusza czwartkowej nocy?“
„Dla czego nie miałbym go widzieć?“ On u mnie nocował. Z wieczora przyszedł i mówi: nie chce mi się po nocy jechać do domu, jestem słaby i prześpię się u was.
Dlaczego nie? Miałem mu miejsca na podłodze żałować? Mówię: owszem, kładźcie się, śpijcie z całą wygodnością. On się też układł koło pieca na podłodze i spał do białego dnia. Już nasz szkolnik do okien stukał, żeby żydzi do bużnicy szli, a on jeszcze spał; na drugi dzień rano kazał sobie przystawić bańki. Jankiel Mydło, felczer mu stawiał całe pół kopy. Już było pewnie koło południa, jak Mateusz skończył swoją kuracyę napił się dwa razy gorzałki i pojechał do domu.
Strona:Klemens Junosza-Kłusownik.djvu/95
Ta strona została uwierzytelniona.
— 89 —