Strona:Klemens Junosza-Na bruku.pdf/145

Ta strona została uwierzytelniona.

— A przedewszystkiem od woli pani.
— Moja wola zawsze doskonale się zgadza z wolą Wandy.
— Żeby tak było! — rzekł Zygmunt z westchnieniem.
— Co pan powiedział?
— Pragnąłbym, żeby zawsze wola pani zgadzała się z wolą mojej kuzynki, zawsze i w każdym wypadku.
— Nie rozumiem.
— Ale ja rozumiem... byłbym bardzo szczęśliwy wówczas, panno Maryo.
— Niech się pan jaśniej tłomaczy...
Był już zdecydowany i byłby wytłomaczył się jasno, lecz matka poprosiła na herbatę i rozmowa przerwaną została. Później już nie było sposobu jej zawiązać. Wszyscy siedzieli przy stole, rozmawiano ogólnie, węglarz głównie uwagę całego towarzystwa zajmował.
Przy pożegnaniu Zygmuntowi zdawało się, że otrzymał silniejszy niż zwykle uścisk ręki.