jako główni przywódcy, stali żydzi z Zambrowa. Na śledztwie sądowem wyjaśniło się to, o czem zresztą bardzo dobrze wiadomo wszystkim mieszkańcom prowincyi — że kradzieżami koni kierują żydzi. Ten złodziej, który szedł wyłamywać drzwi stajni i uprowadzał konia, lub konie, to był tylko najemnik, płatny po kilka rubli od sztuki. On odprowadzał skradzione konie tylko do pierwszej stacyi, do najbliższego lasu, a tam oczekiwali inni agenci. Podczas gdy poszkodowany, nie szczędząc fatygi i kosztów, puszczał się nawet w dalszą drogę, za świeżym, częstokroć umyślnie dla zmylenia pogoni zrobionym śladem, konie jego w bezpiecznem ukryciu znajdowały się niedaleko. Farbowano je, strzyżono, zmieniano do niepoznania, a potem zaopatrzone w fałszowane świadectwa od gminy, jawnie już prowadzono na sprzedaż do bliższych miast w okolicy, do Warszawy, a nawet i za granicę. W obec doskonałej organizacyi bandy, solidarności jej członków, w obec popłochu, jaki na mieszkańców rzucała, policya była bezsilna, a posiadacze koni woleli ponosić opłatę na rzecz złodziei, aniżeli narażać się na pewną i niepowetowaną utratę swojej własności.
Strona:Klemens Junosza-Nasi żydzi.djvu/107
Ta strona została uwierzytelniona.