nione w księgach żydowskich, które powiada: „przez siedem lat panowała na świecie Drożyzna, lecz nie zastukała nigdy do drzwi rękodzielnika“. Mądra ta i piękna maksyma absolutnie mija się z prawdą w zastosowaniu do rzemieślników małomiasteczkowych — żydów. Są to po największej części partacze, nie znający swego fachu i nie mogący zadowolnić najskromniejszych nawet wymagań.
Niektórzy z nich pracują, pracują nawet usilnie i ciężko, ale nie wypraktykowani przy dobrych majstrach, nie znający dobrze rzemiosła, nie posiadający ulepszonych narzędzi, ani motorów — wreszcie zmuszeni przez konkurencyę do oddawania roboty bardzo tanio — przy największych wysiłkach ledwie na mizerne życie zarobić mogą i cierpią wielki niedostatek.
Po za rzemieślnikami — idzie cała falanga „nabożnych“, nie robiących literalnie nic a nic — oddanych tylko modlitwom i czytaniom książek religijnych. I ci także potrzebują żyć... Trzeba jednak przyznać, że pod względem umiarkowania w pokarmach żydzi doszli do nieprawdopodobnych granic. Wierzyć trudno — jak mało potrzebują do wyżywienia się i utrzymania nędznego życia.
Strona:Klemens Junosza-Nasi żydzi.djvu/33
Ta strona została uwierzytelniona.