wszystkich złych duchów potrafi pobić, zgubić i zniszczyć. Ja go widziałem!
— Po cóż chodziłeś do niego?
— Pyta się pan po co? jakto po co? Miałem chore dziecko, poszedłem więc dziecko ratować.
— Jakież lekarstwo przepisał ten wielki ki mocarz? co ci powiedział?
— On nie potrzebuje przepisywać lekarstw, ani nie potrzebuje rozmawiać z takim biedakiem jak ja. Ja przyszedłem, dałem takiemu żydkowi, co przy nim jest, moje pięć rubli i opowiedziałem mu moje zmartwienie. On poszedł zaraz z tem do rabina, a gdy otwierał drzwi, ja go zobaczyłem! Po chwili żydek wrócił i przyniósł mi od Rebe takie słowo: żebym ja zaraz zaniósł dziecko do doktora.
— I zaniosłeś je?
— W tej chwili poleciałem — i co pan powie, doktór dziecko obejrzał, zapisał proszek, dałem ten proszek i na drugi dzień dziecko było całkiem zdrowe.
— Czyż nie lepiej było, rzekłem, pójść wprost do doktora?
Spojrzał na mnie wzrokiem, w którym można było dostrzedz pewne politowanie
Strona:Klemens Junosza-Nasi żydzi.djvu/84
Ta strona została uwierzytelniona.