kilku cetnarów duchowego pokarmu, nabyć ją do czytelni pacanowskiej, lub rypińskiej, może (jeżeli książka okropności w sobie zawiera) nabyć ją uczeń specjalnie do czytania pod ławką.
Ale los nie zawsze bywa miłosierny... książki nikt nie kupuje i, oto antykwarjusz powiada: precz, nie masz acani tu miejsca, świeży towar nadchodzi.
Biedna książka wchodzi w fazę podróży.
Bierze ją w swoją opiekę żydek, handlarz uliczny, specjalista od książek; wraz z innemi związuje sznurkiem, zarzuca na ramię i idzie na Ordynackie, za Żelazną Bramę, staje na ulicach, na placach publicznych i woła:
— Wielkie dzieło, uczone dzieło, mądra książka, za psie pieniądze, dalibóg!
Są wszakże tak nieszczęśliwe, tak upośledzone gienjusze... chciałem powiedzieć książki, którym nawet taka reklama nie może zrobić rozgłosu i poparcia... Biedna książka, z pleców handlarza zostaje rzucona na wielką gromadę bibuły, na cmentarzysko wydawnicze i czeka ostatecznego ciosu, który jej grabarz ma zadać.
Strona:Klemens Junosza-Obrazki z natury.djvu/45
Ta strona została uwierzytelniona.