Strona:Klemens Junosza-Obrazki z natury.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.

W nieszczęściu swoim ciężkim, w agonji przedśmiertnej — tę ma ostatnią, a może i jedyną w życiu pociechę, że ginie w towarzystwie porządnym... Poważne, po większej części naukowe dzieła, obszerne traktaty filozoficzne, wyższa matematyka, prawoznawstwo, wreszcie najpiękniejsza z pięknych — poezja, zgromadziły się tutaj, odepchnięte, zapoznane przez ludzkość i czekają wielkiej hekatomby...
Nad niemi, jak duchy, unoszą się w powietrzu westchnienia autorów i przekleństwa wydawców, w których kieszeni żal nad straconą księgą przechowuje się dłużej, niż obraz zabitego na wojnie rycerza w sercu niepocieszonej kochanki.
Wielkie cmentarzyska książkowe mieszczą się w Warszawie na Nalewkach, na Dzikiej, na Gęsiej, tam wogóle, gdzie wszelkie ślady minionych świetności koncentrują się, aby zaginąć nazawsze...
Dłoń grabarza zadaje im cios ostateczny.
Znałem jednego takiego specjalistę, czułem dla niego nawet pewną sympa-