Strona:Klemens Junosza-Pająki.pdf/176

Ta strona została uwierzytelniona.

stem tylko Izrael Meir; pani się śmieje z mojego znawstwa, pani myśli, że ja jestem ordynaryjny człowiek, że nie wiem, co komu może brakować i jakie lekarstwo na to jest! Pani jesteś bardzo pyszna dama, a tego pani nie wiesz, że jeszcze pyszniejsze damy, takie, coby panią z całym kramem za pół procent od swego majątku kupiły, takie wielkie hrabiny, co jedzą samą czekoladę i pomarańcze, jeżdżą we własnych karetach do jednej baby na Pragę, a radzą się w słabości takiego chłopa, co owce pasie. Pani pyszna dama jesteś, pani o tem nie wiesz, że czasem prosty człowiek ma takie czucie do słabości, jak najlepszy doktór.
— To prawda — zawołała pani Fajerwerk — Izrael Meir śliczne słowo powiedział; ja nawet nie spodziewałam się, że on ma w głowie taki gang.
— Oj, oj, i jaki ja mam gang!
— Nie spodziewałam się, na moje sumienie. Kochana pani Hapergeld zapewne słyszała o tej żydówce, co leczy na różę?
— Słyszałam.
— Ona lepsza, niż sto doktorów. A ta druga, co potrafi frybrę zgubić, to nie chwacka kobieta? Potrzebuje tylko spalić jedno piórko i już po chorobie.