Strona:Klemens Junosza-Pająki.pdf/233

Ta strona została uwierzytelniona.

rządny i zachowujący pozory, w gruncie rzeczy był brzydki epikurejczyk; myśl jego otaczał parkan z rubli i po za ten nie wychylała się ona nigdy; a z natury swego fachu patrzył ciągle na takie osoby i na takie rzeczy, które bynajmniej nie podnoszą ducha i nie prowadzą go na wysokości.
Na zięcia taki od biedy ujdzie, na wspólnika do interesu może być nawet bardzo dobry, ale do mądrych dyskusyj jest tak zdatny, jak koza do dorożki.
Wnuczek L. B. Hapergeld dużo się zmienił pod wpływem żony, ma coraz krótszą kapotę i tylko patrzeć, kiedy się przemieni w Niemca — także więc nie warto z nim dysputować; Immerschlecht w ogóle ma głowę tępą, nawet do rachunku, Sauerbier już zapomniał, czego się uczył w chederze, a Chaim Beispiel, Mojsie Durch, to ordynarni ludzie, z którymi mówić nie warto.
Z tej racyi dziadzio Gancpomader, mówiąc o interesach, które się nigdy nie kończą, miał na myśli tylko zwyczajne interesa pieniężne, jakie ludzie między sobą na tym padole płaczu miewają i twierdząc, że są takie, co nie kończą się nigdy, miał zupełną słuszność.