Strona:Klemens Junosza-Pająki.pdf/26

Ta strona została uwierzytelniona.

niu na Lesznie i takie czasy, w których się robiło dobre interesa z małoletnimi na fałszywe podpisy.
Pachniało to trochę kryminałem, ale trudno, każda rzecz musi mieć swój zapach.
Ryba nadziewana pachnie cebulą, bukiet różami a niektóre interesa kryminałem.
Dziadzio Gancpomader bardzo lubił opowiadać; on się cieszył swymi wnuczkami, on ich kochał, on lubił, jak który do rozmowy dowcipną uwagę wtrącił. On widział w nich pociechę swojej starości i czasem tak się rozczulał, że dawał im w prezencie po kilka groszy, z zastrzeżeniem, aby starali się jak najkorzystniej tym kapitałem obracać.