Strona:Klemens Junosza-Pająki.pdf/50

Ta strona została uwierzytelniona.

man, przy pomocy kucharki, przyrządziła kolacyę, z rybą mocno opieprzoną i zaprawioną cebulą.
Kosztowało ją to nie mało pieniędzy, a zapach smakowitej potrawy rozchodził się aż na trzecią ulicę.
Goście jedli z apetytem, bo na bezpłatne jedzenie każdy ma apetyt, a bawili się wesoło, bo kto cudzym kosztem porządnie sobie podje i wypije, to dlaczego nie ma być wesoły?
Tyle różnych słodyczy, taka wspaniała ryba, a śledzie, a chleb, a bułki, a herbata — same najlepsze rzeczy.
Pan Lufterman nie żałował trunków; miał on znajomość i stosunki z kilkoma oficyalistami większych dystylarni, a ci go tak kochali, tak mu byli za jego usłużność i dobre serce wdzięczni, że każdy z przyjemnością ułatwiał mu nabywanie wszelkich spirytualij po cenie kosztu... szkła.
Z ludźmi trzeba żyć, gdyż ręka rękę wspiera.
Dalej, niż do północy, trwała wielka zabawa, poczem goście rozeszli się w dobrem usposobieniu, w zgodzie i spokoju, życząc narzeczonym i ich rodzicom zdrowia i powodzenia w interesach.