Strona:Klemens Junosza-Pająki.pdf/78

Ta strona została uwierzytelniona.

zbierałam się ci to powiedzieć, od trzech dni... Mam pewną myśl.
— Jakąż?
— Właściwie jest to postanowienie, tak, postanowienie niewzruszone, niezłomne, które wykonam niewątpliwie, jeżeli zechcesz mi w tem dopomódz.
— O cóż idzie, moja niezłomna?
— O wielką łaskę z twej strony.
— Mówże; o jaką?
— Ja sobie postanowiłam pracować; zawsze, co dwoje, to nie jedno; będzie więcej dochodu, prędzej dojdziemy do celu naszych marzeń. Dziadzio kupi domek z ogródkiem, a babcia... co chcesz, choćby parę krówek i konika. Jak ci się to podoba?
— Moja ty babciu śliczna — rzekł, przytulając mocno jej rękę do siebie — a zkądże weźmiesz pieniędzy na tego konika i krówki?
— Zarobię.
— Jakim sposobem?
— Takim, jak i ty; chcę być buchalterką, jeżeli mój pan zechce być nauczycielem swej Janki i przygotować ją do tego zawodu, bo mnie się zdaje, że to musi być niezmiernie trudna robota.