Strona:Klemens Junosza-Pan Gamajda.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

— Stul ty gębę, bo...
— Bo co? — zawołał hardo.
— Bo ja cię wsadzę tam, gdzieś jeszcze nie był...
— Oho, niedoczekanie wasze! jeszczeście nie wójt, a już ludzi chcecie wsadzać? Niedoczekanie wasze! tak wy będziecie wójtem, jak ja księdzem!
— Otóż będę!
— Na jury — jak rak świśnie!
— A, ty pędraku jeden, — krzyknął Józef, zrywając się z pięściami do parobka, — ty bronowłoko dworski! — a do stajni spać! Co ty doszczekujesz, psia duszo! powiedziałem, że wójtem będę, to będę!...
Zamachnął się — ale młody i zwinny parobek ciosu uniknął i sam Józefowi nogę podstawił, tak, że ten runął na ziemię, jak długi.
W tej samej chwili Józefowa wpadła do karczmy i z miejsca zaraz małżonka swego pięścią okładać zaczęła.
— A ty włóczynogo! zatraceńcze! pijaku! ty wójtem będziesz!? — tobie pasuje wójtem być, musi bez to, że się po karczmach włóczysz. Masz! masz! masz wójtostwo, włóczynogo ty jeden!
— Jaguś! — jęczał Józef — Jaguś, jagodo, nie będę już wójtem!..
— Kobieto, tedy na ten przykład, — odezwał się Onufry, — kobieto! a nie przysięgałażeś mężowi, a nie mówiłaś-to: „miłość, wiarę i posłuszeństwo“!..
— Aj, cichajcie, cichajcie panie Onufry, — wtrącił Boruch, — nie przeszkadzajcie Józefowej, kiedy una