Strona:Klemens Junosza-Pan Gamajda.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.

Pobiegł po wodę, po ocet — rozgniewana pani Domicela i szklankę z wodą, i flaszkę z octem rozbiła o podłogę.
Kobzikowski tak wziął do serca niefortunne zajście na wyborach, że bez poradzenia się z żoną pojechał za Wisłę, za dziesiątą granicę, i tam nająwszy w miasteczku mieszkanie, nazawsze wyniósł się ze wsi.

KONIEC.