Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/144

Ta strona została skorygowana.

zjednał sobie popularność... Założył się z kilku piwoszami o pogodę. On przepowiadał deszcz, piwosze utrzymywali przeciwnie. Zakład stanął o sto kufli piwa. Faramuziński przegrał: trzeba było piwo wypić. Przy pomocy właściciela zakładu sproszono znajomych, przyczem gospodarz rekomendował:
— Pan Faramuziński, obywatel, protektor sztuki, wielbiciel prawdziwych talentów i kapitalista.
Za pięć rubli Faramuziński stał się najpopularniejszym człowiekiem w ogródku. Poznał się z dyrektorem, reżyserem, artystami, otrzymał, jako protektor sztuki, honorowy bilet wejścia, aktorki i chórzystki uśmiechały się do niego.
Zdawałoby się, że papa Faramuziński, bo już tak go familiarnie nazywano, jest w teatrzyku i w ogródku jakby u siebie w domu. Serdeczny był, czuły dla każdego, nie zjadł nigdy sam, kufelka piwa nie wypił, lecz zawsze w towarzystwie. Zapraszał, częstował i płacił. Sam pił niewiele, ale zaproszonych umiał zachęcać, opowiadał przytem różne anegdotki wesołe i towarzystwo pobudzał do śmiechu. Nie obrażał się, gdy z niego żartowano, i w ogóle potrafił być dobrym towarzyszem.
Aktorki darzyły go uśmiechami, aktorowie przyjaźnią. Pomiędzy tymi był Oleś, który przedtem Faramuzińskiego nie znał, i wcale nie wiedział, że go z właścicielką nieruchomości Nr. ООО, a tem samem i z Andzią, łączy stosunek znajomości i przyjaźni.
W wesołem kółku aktorów i stałych ogródkowych piwoszów, wśród których przyjaciel pani Klejno-