Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/151

Ta strona została skorygowana.

doniosę, przyjdę sam i powiem. Dobrej myśli, droga pani, rączki całuję, do widzenia!
— Dziwnie zagadkowy pan jesteś.
— A pani dobrodziejka ciekawa; ale postanowiłem nic nie mówić i nie powiem! Widzi pani, do czego doszło! nie jestem pani rozkazom posłuszny! zbuntowałem się! ja! pierwszy raz w życiu, ale to dla pani dobra...
Gdy wujaszek rozwijał akcyę dyplomatyczną w ogródku, gdy wysilał mózg na to, aby nieprzyjaciela zdemaskować, siostrzeniec coraz częściej przychodził do pani Klejnowej.
Faramuziński dał mu był generalną instrukcyę w tych słowach:
— Jeżeli chcesz być szczęśliwy, mój chłopcze, jeżeli chcesz cel osiągnąć, a przez to i mnie do mego celu zbliżyć, to słuchaj rady wuja, który cię kocha, a ma za sobą długie lata doświadczenia i wie, jak trzeba z kobietami postępować. Ty się nie śmiej, Franek; żem się nie ożenił, to nie dowód. Nie ożeniłem się, bom trafił na wyjątkowy upór, ale w jaki sposób serce kobiety można zdobyć, wiem. Na pamięć to umiem, po kolei i na wyrywki, jak tabliczkę mnożenia, i jeżeli ci radzę, to radzę dobrze. Przedewszystkiem wiedz, że kobiecie imponuje śmiałość, więc bierz się ostro!... Rozgniewa się — ty na to nie zważaj; nie zechce słuchać co mówisz, zatka sobie uszy — poczekaj chwilę i znów swoje zaczynaj, powie, żebyś się jej na oczy nie pokazywał — przyjdź na drugi dzień, albo jeszcze za dwie godziny; powie, że cię nienawidzi —