będąc aktorem, mogę jednak pracować użytecznie, jako dyrektor teatru.
Pani Klejnowa zerwała się z krzesła.
— Pan?! dyrektorem teatru! Panie Faramuziński, co też panu do głowy przychodzi?
Stary kawaler spojrzał na nią znacząco i rzekł:
— Nic w tem szczególnego nie będzie, a skoro wykażę, jakie to jest piękne i korzystne stanowisko, to nietylko przyznasz mi pani słuszność, lecz sama zachęcać mnie będziesz, żebym co prędzej to uczynił.
Szeroko i z wielkim zapałem opowiadać zaczął, jak to on teatr urządzi, jakie znakomite sztuki wystawiać zamierza, jakich artystów zaangażuje, i szczególny nacisk kładł na to, że będzie miał głównie na celu wyszukiwanie, rozwijanie i popieranie świeżych, młodych talentów, których tyle się marnuje z powodu braku odpowiedniego kierownictwa.
— Ja postanowiłem sobie — mówił, — że mój teatr będzie, do pewnego stopnia, szkołą dramatyczną, w której kształcić się i rozwijać będą prawdziwe talenta. To będzie mojem głównem zadaniem. Gdy spostrzegę, że w młodym człowiaku, czy też w młodej osobie, jest, że tak powiem, iskra, to nie będę żałował kosztów, żeby z tej iskry pierwszorzędną gwiazdę uczynić. Nie prawdaż, pani, że to jest wzniosłe?
— Zapewne — odrzekła pani Klejnowa, — nie mogąc pomimo najszczerszej chęci zdobyć się na gorętsze słowo uznania.
Andzia słuchała ze zdumieniem; wszystko co mówił Faramuziński, było dla niej niespodzianką, a on
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/194
Ta strona została skorygowana.