niebaczne słówko, że często o nim myślała... Podziękował jej za to wejrzeniem niezmiernie wymownem.
Po tygodniu przyszedł i usłyszał wymówkę, że o dobrych znajomych zapomina; obiecał więc poprawę i przyszedł za trzy dni, a potem bywał już regularnie codzień.
Andzia zapomniała o swoich postanowieniach niewzruszonych, i coraz mniej myślała o człowieku, który był ich przyczyną.
Nareszcie przed samemi świętami Bożego Narodzenia, pan Franciszek, w kilku słowach pełnych szczerości i prostoty, wyznał jej swoje uczucia i o wzajemność prosił.
Stało się to tak szybko i niespodziewanie, że Andzia sama nie wiedziała co odpowiedzieć; podała mu tylko obie ręce i pozwoliła je całować. Zdawało jej się, że jest bardzo szczęśliwa, że otwiera się przed nią świat nowy, nieznany, a dziwnie jakoś piękny i ponętny.