Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/241

Ta strona została skorygowana.

Dodać jeszcze należy, że w gościnnym salonie pani Maciupskiej, znajdował się fortepian starożytnego fasonu, ale z mocnym głosem, stół, kozetka, parę fotelików obitych kretonem, dwie maszyny do szycia, szafa oszklona na kapelusze, oraz bardzo zgrabna dama bez głowy, na to specyalnie, ażeby na plastycznych jej kształtach drapowano i upinano wszelkiego rodzaju stroje.
Śliczna ta osoba była, ma się rozumieć, z drutu...
Gdy panny Maciupskie chciały się zabawić, młodzież wynosiła do drugiego pokoju fotele, kozetkę, stół, oraz sztywną damę i tym sposobem pracownia zamieniła się na salon, w którym na przestrzeni bardzo małej ilości łokci kwadratowych, wytwarzało się mnóstwo śmiechu, szelestu sukien, hołubców, rozmów, szeptów, dźwięków fortepianu i tym podobnych objawów ludzkiej wesołości. Było ciasno, ale tanio, dobrze, elegancko i bez żadnego przymusu.
Na twarzy matki pojawiał się uśmiech zadowolenia, a w oczach panien Maciupskich malowała się szczera, niekłamana radość.
Mama była niziutka, ale korpulentna, córeczki zaś wzięły wzrost po mamie, a figurki chyba po lalkach, takie były cienkie i filigranowe.
Dama z drutu, będąca przecież modelem przeciętnej, średniego wzrostu kobiety, wydawała się przy nich, jak olbrzymka.
Były to warszawianki w miniaturowej edycyi, ale i ozdobnej zarazem. Twarzyczki miały białe, o rysach drobnych, usta maleńkie, oczy modre, a włosy