nie mającym prawa rozumować o rzeczach, na których się nie zna.
— Na złość wam — mówił — wezmę dymisyę, sam zajmę się losem córki i świat zadziwię!
W Warszawie nie było już co robić. Tak pan Michał, jak i jego córeczka przyszli do przekonania, że w tem mieście, niby to wielkiem, ale pod względem zacofania do Pacanowa podobnem, prawdziwych znawców sztuki niema, a natomiast z każdego zakątka wychyla się zazdrość protegowanych miernot, pajęcze sieci intryg i podstępów najgorszego gatunku.
Postanowiono wyjechać do Włoch; tam na klasycznym gruncie prawdziwej sztuki Amelcia zgłębi jej tajemnice, tam pozna prawdziwych mistrzów, tam talent jej ukrzepi się i zajaśnieje olśniewającym blaskiem.
Szwagier, z wielką chęcią nabył trzecią część kamieniczki, kapitalik zmieniony został na franki, ojciec z córką opuścili kraj.
Matka, podupadła w ostatnich czasach na zdrowiu, pozostała w Warszawie i miała oczekiwać wiadomości pomyślnych.
Gdyby kto powiedział panu Michałowi przed laty trzema, że do Włoch pojedzie i będzie mistrzów śpiewu szukał, waryatem by nazwał takiego! a jednak...
Regularnie, według rozkładu idąca towarówka wykoleiła się prawie przed ostatnią stacyą... wyskoczyła z szyn, aby już nigdy na tor normalny nie wrócić.
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/279
Ta strona została skorygowana.