Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/289

Ta strona została skorygowana.

pyszny hunter anglik z krwi, kości i ognia; biegały za nim cetery, pointery, ogary z Francyi, charty z Wołoszczyzny.
Były pola piękne, knieje obszerne, towarzystwo doborowe.
W tym czasie mniej więcej jaśniewielmożni rodzice przenieśli się do lepszego życia, pozostawiwszy jedynakowi hypotekę dość czystą, las piękny i wolność bezwzględną.
Pan Damazy zaczął żyć samodzielnie, przyjął wesołego plenipotenta, który mu nie truł życia rachunkami i znalazł grono wesołych żydków, gotowych do najzabawniejszych tranzakcyj.
Tak się wszyscy w dobrach pana Damazego weselili, tak im było dobrze, że aż las z tej roskoszy wyłysiał, a pola perzem porosły.
Ucieszny jakiś człowieczyna, zwany komornikiem, coraz częściej zaglądał do pałacu, a raz posunął niedelikatność do tego stopnia, że sprzedał karetę, ośm cugantów i huntera. Jednocześnie żydzi zapragnęli zrobić z księgi hypotocznej „jednodniówkę“ i zabazgrali ją aforyzmami, pełnemi adwokackiego humoru.
Zdaje się, że wówczas pan Damazy po raz pierwszy w życiu wystosował do plenipotenta swego mowę poważną.
W pierwszej części oracyi dowiódł, że położenie jest głupie, w drugiej zapytał co czynić?
Wesoły plenipotent rozśmiał się i oświadczył, że bywają sytuacye o wiele głupsze i że ożenienie się