przepłacają go, bo każdą rolę zagra. On sam mi opowiadał, że w Kutnie grał Franciszka Moora w „Zbójcach“, we Włocławku „Romea“, w Kaliszu wojewodę w „Mazepie“, a w Turku, ponieważ tenor zachorował, on śpiewał w „Srebrnym puharze“, w „Zielonej wyspie“, w „Nietoperzu“ i bardzo dobrze śpiewał. Teatr się trząsł; chociaż to tylko w Turku, ale zawsze to zaszczyt niemały. Ja go podziwiam: co to za genialny chłopiec! urodzony artysta! Śpiewa ładnie, a gdy potrzeba tańczyć, to czy sądzisz, że sprowadzają baletnika — na co? Oleś jest tak wszechstronny, że dziesięciu baletników zakasuje. Zobaczysz. Poproszę mamy, żeby urządziła dla nas wieczorek. Przecież czasem można sobie na taki zbytek pozwolić; zaprosimy cię, przekonasz się sama, że takiego tancerza jak Oleś, w świecie poszukać. A jednak, gdy był dzieckiem, wcale się na to nie zanosiło.
— Ty, Maniu, dawno znasz p. Aleksandra — spytała Andzia.
— Czy go dawno znam? ależ od dziecka, toż to blizki nasz krewny.
— Brat cioteczny zapewne.
— Dokładnie nie wiem, ale chyba tak. Zdaje mi się, że jego matka i nasza matka były cioteczne siostry. Mama to wie dokładnie. Nam, jak wiesz, mówi on po imieniu, uważamy go jakby za brata; dość powiedzieć, że się całuje z nami na przywitanie. Jego rodzice już nie żyją; byli to ludzie niebogaci, ojciec zajmował stanowisko rządcy, czy leśniczego na wsi niedaleko Warszawy, i Olesia tu do szkół posyłał.
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/64
Ta strona została skorygowana.