Ta strona została skorygowana.
— Ech! kto tam u was bywa! Twoja mama prawie nigdy gości nie przyjmuje, ty się nie bawisz, ludzi prawie nie widujesz...
Andzia dotrzymała słowa i wieczorem była u sąsiadek. Znakomity artysty deklamował i śpiewał. Andzia powróciła do domu w dziwnem usposobieniu. Była zamyślona, rozmarzona i przez całą noc oka zmrużyć nie mogła Dopiero rano, gdy już słońce ozłociło Wisłę i wysokie wieże kościelne, usnęła.