Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom II.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.



V.

W apartamentach pana inżyniera było gwarno i ludno.
Dzieci uradowane z przyjazdu babci i cioci, które przywiozły ze sobą cały transport zabawek, pozwalały sobie krzyczeć głośniej niż zwykle. Pani Janina uwijała się, aby jaknajlepiej przyjąć matkę i siostrę, służba była w nieustannym ruchu.
Prócz tego zaczęły się przygotowania do wielkiego przyjęcia, jakie pan inżynier z okazyi dnia urodzin żony postanowił wyprawić.
— Dotychczas nie przyjmowaliśmy gości w moje urodziny — ośmieliła się zauważyć pani Janina.
— Istotnie — odrzekł — nie przyjmowaliśmy, ale w tym roku wyjątkowo przyjmujemy.
— Jeżeli sobie życzysz.
— Nietylko życzę sobie, lecz chcę. Są takie okoliczności, że muszę wydać wieczór i to taki, żeby o nim dużo mówiono.
— Jak każesz....
— Bądź więc łaskawa i zajmij się tem. Możesz