liczą się do akcesoryów niezbędnych, jak muzyka, kolacya i wino.
Kilka godzin zeszło panu Adolfowi na układaniu listy zaproszonych, jakoż ukończywszy tę czynność, czuł się niezmiernie spracowanym i pragnął odpocząć.
Nie sądzono było mu wszakże zażyć miłego wywczasu, gdyż wśród kobiet, przeciwko zamierzonemu balowi powstała silna opozycya.
Pani radczyni oświadczyła, że zanim upłynie uświęcony zwyczajem termin żałoby, za nic w świecie na zabawie się nie pokaże. Stasia była tego samego zdania, a nawet pani Janina, zawsze posłuszna i bierna względem męża, tym razem ośmielona obecnością matki i siostry, postanowiła podnieść głowę i pokazać, że ma swoje zdanie.
W tym celu udała się z biciem serca do gabinetu swego małżonka i po dość długim wstępie, powoli, z ostrożnością wszelką, powiedziała o co idzie, przepraszając, że w pierwszej chwili wyszło jej to jakoś z pamięci.
Pan Adolf oburzył się na hołdowanie staroświeckim przesądom, usiłował dowieść, że żałoba jeszcze ani jednego nieboszczyka nie wskrzesiła, że smutek po stracie drogiej osoby powinien być w sercu i pamięci, nie zaś w czarnym gałganie, gniewał się, zżymał, lecz bezskutecznie; opór kobiet był nieprzełamany.
Postanowiono zatem, zamiast zabawy tańcującej, urządzić raut z muzyką, deklamacyą, kartami dla panów i wykwintnem przyjęciem.
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom II.djvu/126
Ta strona została uwierzytelniona.