Ten sam, o którym w jednym ze swych poematów pisał niezapomniany Pinkus Szteinerkopf.
„Mędrzec zaiste wielki, tonący wśród badań,
Gardził trefną nauką, co gwiazdy chce liczyć,
W wiedzy apikoresów nie lubił się ćwiczyć,
Lecz siedząc nad kabałą w sobolowem futrze,
Dumał i głowę trudził ciężkiemi myślami
I odkrył: że „przedwczoraj“ zmieni się w „pojutrze“,
Jeżeli czas wywrócić do góry nogami.“
Gdybym wziął najmniejsze piórko z wróbla i piórkiem tem jaknajdrobniej pisał, to musiałbym zapisać siedem wielkich skór wołowych, chcąc dokładnie podać potomności to wszystko, co o tym wielkim rabinie mówiono.
Na wykonanie takiego dzieła trzeba żyć przynajmniej osiemnaście razy po osiemnaście lat, ale że, chociaż już dużo żydków trudni się medycyną, jeszcze sposobu na tak długie życie nie wynaleźli, więc wolę od tego zamiaru odstąpić i zanotować tylko jedno zdanie, które rabi w niezgłębionej swojej mądrości powiedział, w czasie wielkiego nieszczęścia, jakie spadło na biedne miasto Kurzełapki.
Kto przeczyta to opowiadanie do końca, przekona się, że Boruch dobrze wiedział, dlaczego patrzył na słup i dlaczego przytem kiwał głową.
Wiadoma jest rzecz, że jak do butelki należy się korek, tak do żydowskiego miasteczka musi być dopasowany burmistrz. Wprawdzie nikt nie zaprzeczy, a nawet każdy myślący żyd gotów jest przyznać, że gdyby