chli, najgrubszej i najnabożniejszej żydówki na całe Kurzełapki.
— Słychane to rzeczy! słychane to rzeczy! — krzyczała Gołda Ruchla, — żeby takiego Fajbusia, takiego sprawiedliwego, uczonego żydka, taki kawałek czystego złota, taki brylant, chwałę całego miasta, żenić z Małką, z tą bezczelnicą, co chce sobie sprawiać nowomodne suknie, oby jej nieszczęście służyło za gorset, a choroba za falbanę!
— Obym tak doczekała zobaczyć mego małego wnuczka — mówiła stara Szmulowa, — jak widziałam, że Małka smarowała włosy pomadą z apteki. Ha, słyszycie? No, pomadą z apteki! Pytajcie się aptekarza, co w tej pomadzie jest? Może koszerne masło, albo gęsi smalec! Tfy! tfy! Nie potrzebuję mówić, czem ona smarowała swoją trefną głowę, żeby ją przez osiemnaście lat bolała!
— Nu, nu! — wołała Gołda Ruchla — wróg Syonu wie, co robi... Wiadomo, że Fajbuś za parę lat będzie rabinem...
— A Małka zostanie rabinową! niech ją łamana febra trzęsie! Piękna rabinowa, niema co mówić!
— Hańba całego żydowstwa! Oby jej na czarny rok przyszło, niegodziwej!
— Wielka pani! magistracka dama! Osoba! Jej pasuje tytuł rabinowej, jak krowie chomonto. Tfy!
— Nu, nu, wiadomo, że z przeproszeniem waszego honoru, ze świńskiego ogona nie będzie szabasowa czapka!
Do samego wieczora był gwałt na mieście, a w do-
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom II.djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.