palał fajkę; pani zaś, zawsze cierpiąca na migrenę, obwiązywała głowę na noc dużą fularową chustką.
Pani Róża pod względem powierzchowności i charakteru stanowiła w porównaniu ze swym małżonkiem uderzający kontrast. On był wysoki, okazały, tęgi — ona maleńka, szczupła i wyschła jak wiórek. On powolny, małomówny, łagodny, ona zaś prędka i popędliwa aż do gwałtowności.
Przed laty trzydziestoma kilkoma pobrali się z gwałtownej miłości i żyli ze sobą w przykładnej harmonii i zgodzie. Ona zrzędziła — on słuchał, ona gniewała się — on słuchał, ona dostawała spazmów ze złości — on przez czas jakiś także słuchał, a gdy mu się to słuchanie sprzykrzyło, pokornie całował ją w rękę, przepraszał, że nie może być na zajmującem widowisku do końca i... wychodził do biura, na spacer, albo do resursy, stosownie do godziny, w której podobało się pani spazmować.
Sprawiedliwość każe przyznać, że państwo Inocentowie kochali się szczerze i żyli ze sobą przykładnie, o drobnych nieporozumieniach zaś zapominali szybko i nie tęsknili za niemi, ponieważ powtarzały się codzień.
Człowiek może się do różnych rzeczy przyzwyczaić, dlaczegóżby więc nie mógł przywyknąć do codziennych sprzeczek z żoną, zwłaszcza, jeżeli od lat trzydziestu dźwiga słodkie jarzmo małżeńskie.
Wicher silnie wstrząsał szybami.
— Psi czas — odezwał się pan Inocenty — psi czas,
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom II.djvu/290
Ta strona została uwierzytelniona.